Wczoraj jak doniosły media, w Nowym Yorku zmarł Kurt Vonnegut. Szkoda, choć dożył swoich dni, zmarł w wieku 84 lat. Był to chyba jeden z niewielu pisarzy, którego chyba wszystkie książki przeczytałem, a po każdej przeczytanej powieści już czekało się na następną.
Zastanawia mnie trochę jedno, dlaczego jego książki były tak bardzo popularne, choć wiało z nich pesymizmem? Może z powodu że lepiej czytać o pesymistycznym spojrzeniu na świat, samemu pozostając optymistą, niż na odwrót?
Dodatkowo w wspominkach o tym pisarzu, znalazła się rzecz, która mnie jako osobę palącą zaskoczyła, otóż jeden ze znawców twórczości i życia Kurta Vonnegut'a stwierdził, że autor palił papierosy w sporych ilościach i to na dodatek bez filtra, chcąc siebie w ten sposób unicestwić. No cóż, biorąc pod uwagę że jednak dożył 84 lat, bardzo trudno zgodzić się z hasłem że palenie zabija.
piątek, 13 kwietnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz