wtorek, 2 lutego 2010

Śnieg - czyli siły natury w służbie człowieka

Łagodne zimy przez lata, odzwyczaiły nas zarówno od mrozów jak i od dużych ilości śniegu, przez co w tym sezonie z przerażeniem obserwuję w Warszawie piętrzące się hałdy zgarnianego śniegu, z myślą co będzie, kiedy temperatura nagle skoczy znacznie powyżej zera, a my będziemy wszyscy zwyczajnie pływać i to nie tylko w w błocie ale także we wszystkich nieczystościach które gromadzą się w nim przez te miesiące.


Kiedy sięgnę pamięcią, ponad 20 lat do przodu, pamiętam że spora ilość śniegu zawsze była zgarniana i wywożona w wyznaczone do tego miejsca, o czym widać włodarze miast zapominają, a nawet jak w przypadku burmistrza z Bytomia Odrzańskiego, stwierdzają po co w ogóle zgarniać śnieg, skoro kiedy przyjdą ciepłe dni i białe góry same znikną? Wiadomo oczywiście, że chodzi w tym wszystkim o pieniądze, ale wizja ciepłych dni zaczyna wszystkich powoli przerażać.


Przypomniał mi się od razu fragment komedii genialnego Stanisława Barei - Brunet wieczorową porą w którym właśnie majster (Jan Kobuszewski) uczy praktykanta, czym jest oszczędność, wydajność oraz o siłach natury w służbie człowieka - widać że wielu urzędników z stąd musi czerpać chyba swoje mądrości: