środa, 30 stycznia 2008

Józio z bagien - czyli internetowe szeleństwo

Miałem tego postu nie umieszczać, aby nie podążać za "modą", gdyż raczej jestem nonkonformistą, ale... już N-ta osoba mi w mailu przesłała linka do wideoklipu, przez kogoś, gdzieś, czeskiego zespołu sprzed trzydziestu lat. Mowa oczywiście o “Jożin z bażin”, czyli "Józku z bagien". Sam kip doczekał się nawet wersji z tłumaczeniem na język polski - napisami:



sam tekst nie jest szczytem artystycznym, i nawet śmiem twierdzić, że raczej po zagłębieniu się w niego, przypomina raczej poziom prekursora nurtu diskopolo - zespołu "Polskie Orły":


1. Jadę tędy biwakować Skodą 100 na Orawę,
Dlatego się spieszę, ryzykuję - przejeżdżam przez Morawę. Grasuje tam to straszydło, wychodzi z bagien,
Żre głównie Prażan, ma na imię Józek.

REF: Józek z bagien skrada się przez moczary,
Józek z bagien do wioski się zbliża.
Józek z bagien zęby już sobie ostrzy,
Józek z bagien gryzie, dusi.
Na Józka z bagien, komu by to przyszło do głowy,
Działa jedynie i tylko samolot na opryski.

2. Przejeżdżałem przez wieś drogą na Vizowice,
Przywitał mnie wójt, powiedział mi przy śliwowicy:
Kto dostarczy żywego lub martwego Józka,
Temu dam córkę i pół PGR-u.

Refren: Józek z bagien...

3. Mówię: Daj mi wójcie samolot i proszek,
Józka Ci dostarczę, nie widzę w tym żadnego problemu
Wójt mi wyszedł na rękę, rano wzniosłem się (w przestworza),
Na Józka z bagien proszek z samolotu pięknie opadł.
REF:
Józek z bagien jest już cały biały,
Józek z bagien z moczarów ucieka,
Józek z bagien dostał się na kamień,
Józek z bagien, tu jest już jego koniec!
Dorwałem Józka, już go trzymam,
Dobra każda kasa, sprzedam go do ZOO.

Niektórzy porównują to do ulubionego i cenionego przeze mnie Monty Pythona, jednak stanowczo twierdzę, że jest to nadużycie, po za tym że mniej więcej w podobnym czasie powstał ten utwór, kiedy prężnie działała w BBC ta brytyjska grupa komików. W czym więc tkwi ten fenomen? Z pewnością w tym, że język czeski jest dla nas ze względu na jego akcent, nadający mu śmieszny dla Polaków dźwięk, że nawet poważne teksty w tym języku brzmią dla nas humorystycznie. No właśnie, teraz uświadomiłem sobie, że może to dobrze że Franz Kafka pisał w języku niemieckim;)

Dobra żarty na bok, w każdym razie słyszałem, znam i dziękuję wszystkim za pamięć.

czwartek, 3 stycznia 2008

Nowy Rok - spokojny rok?

No i zaczęliśmy nowy rok 2008. Dość zaniedbałem ten blog, ale cóż, czasami lepiej pomilczeć niż pisać tak, aby niczego nie powiedzieć. Święta minęły, sylwester również, lecz do Warszawy oprócz symbolicznej warstwy śniegu, biały puch nie dotarł, a szkoda, bo jednak w szarych betonowych miastach łatwiej przeżyć zimę, kiedy cały brud oraz trawę sprawiającą wrażenie gnijącej, przykryje spora warstwa białego puchu - wtedy nastrój znacznie się poprawia, nie tylko w świątecznym czasie. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że zdjęć w takiej scenerii nie potrafię robić, a może to tylko kolejna moja wymówka zapadnięcia w senny jesienno-zimowy letarg...
Na sylwestra w sumie nigdzie nie byłem, gdyż grypa akurat w ten czas musiała mnie akurat dogonić - choć i tak w sumie nigdzie nie miałem ochoty się wybierać. Patrząc po sobie i znajomych, kiedy człowiek młody, traktuje każdego sylwestra nie tylko jako kolejną okazję do spotkania się ze znajomymi, ale naprawdę wierzy, że Nowy Rok w magiczny sposób przyniesie w naszym życiu zmiany, jednak z czasem wyzbyci z tego poczucia, odbieramy tylko jako kolejną zmianę kalendarza wiążącą się jedynie z dodatkową jedynką dodaną do naszej liczby lat. Gorzkie to przemyślenia, ale z odrobiną naiwności zwale go na brak śniegu w naszym mieście...